Dlaczego uważam, że przechodzenie na dietę to ZŁY POMYSŁ?
- tandhdiet
- 8 maj 2021
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 24 maj 2021
Domyślam się, że nagłówek mógł Cię lekko zaskoczyć. Ale to prawda. W przechodzeniu na dietę jest kilka problemów. Pozwól, że Ci je przedstawię.

Zła motywacja
Przechodzimy na dietę, bo "musimy" schudnąć do: urlopu, ślubu, Sylwestra....
W związku z tym robimy rewolucję na talerzu oczekując szybkich i spektakularnych efektów. I przeważnie się udaje w krótkim czasie utracić kilka, kilkanaście kilogramów. Ale wracamy z urlopu, ślub się odbył, w Sylwestra olśniłyśmy wszystkich w pięknej sukni. I jakoś tak coraz ciężej odmawiać sobie ulubionych produktów i potraw. I najczęściej mamy efekt jo-jo. A potem znowu jest urlop... Im więcej takich drastycznych diet (1000 kcal lub mniej, Dukan, post dr Dąbrowskiej itd.) tym coraz ciężej uzyskać zadowalające efekty. Organizm się zaczyna bronić.
Albo z presji otoczenia. "Nowy rok, nowa ja". Wszyscy w pracy na diecie pudełkowej? I jakoś tak niezręcznie się robi jedząc pączka do kawy... I w pracy "trzymamy czystą michę", ale po powrocie do domu sobie rekompensujemy zjadając 90% kalorii w drugiej połowie dnia. To nie jest dobry pomysł.
2. Dieta kojarzy się z wyrzeczeniami
Nie zliczę ile zdziwionych twarzy widziałam, gdy w planie żywieniowym znajdowały się "tuczące produkty" - ziemniaki i chleb. Albo w tygodniowym menu było uwzględnione to, że w weekend planowane są urodziny i można zjeść kawałek tortu. I pierogi w Boże Narodzenie nie zniszczą tygodni starań. No ile czasu dasz radę sobie odmawiać wszystkiego, co lubisz?
3. Dieta to sztywny plan działania
Dieta kojarzy się z dokładną instrukcją - co i o której zjeść? W jakiej ilości? Na początku to działa, ale przez ile miesięcy ktoś inny może decydować o tym, co jest na Twoim talerzu?
Warto uczyć elastyczności. W menu jest rukola, ale w sklepie była roszponka? OK, weź roszponkę. Zamiana kolejnością niektórych posiłków też jest opcją, jeśli akurat Twoje plany na dzień nie przewidują możliwości podgrzania obiadu w pracy, ale koktajl z podwieczorku dasz radę spożyć "w biegu". Chodzi o to, żeby pokazać możliwości, nauczyć nowych smaków i pokazać jak sobie radzić po zakończeniu współpracy z dietetykiem.
Co uważam za dobry pomysł?
Skonsultowanie się z profesjonalistą. Jak boli Cię ząb, to nie googlujesz jak go wyleczyć w domu tylko idziesz do dentysty. W czasie konsultacji może się okazać, że dotychczasowy sposób żywienia miał tylko niewielkie błędy, które skutkowały dodatkowymi kilogramami i wcale nie potrzebujesz głodówki. Może się okazać, że problemy z masą ciała mogą być objawem choroby (niedoczynność tarczycy, insuliooporność) i zanim zmieni się sposób żywienia trzeba sprawdzić, co jest przyczyną.
Kluczem do sukcesu jest WSPÓŁPRACA - wspólne szukanie możliwości, opcji, tego co zadziała u konkretnej osoby.
A jakie jest Twoje doświadczenie z dietami?
Chcesz być na bieżąco z wpisami na blogu? Zapisz się do newslettera!
Comments